wtorek, 6 maja 2014

ROZDZIAŁ 14 : Znowu to samo ...

Wpadliśmy sobie w ramiona. Harry zaprowadził mnie do naszego pokoju. Po chwili poszliśmy to Louisa. Byli tam też chłopcy. Urządziliśmy mini imprezę. Gadaliśmy, piliśmy drinki i hotelowego baru i słuchaliśmy też trochę muzyki. Wszyscy dobrze się bawili. Wyszliśmy stamtąd dopiero po dwudziestej trzeciej. Poszliśmy prosto do naszego pokoju położonego na drugim końcu hotelowego korytarza. Byliśmy kompletnie pijani. Harry zamknął drzwi na klucz i rzucił się na łóżko. Położyłam się tuż obok niego. Przytulił mnie bardzo mocno i pocałował. Delikatnie wysunęłam się z jego mocnych, męskich objęć i poszłam do łazienki się przebrać. Gdy wróciłam, chłopak był przebrany i leżał w łóżku czekając na mnie. Łóżko - jak łatwo się domyślić było jedno - więc spaliśmy razem. Widać było że Harry'emu nie sprawiało to problemu. Wręcz przeciwnie. Nawet w nocy przytulał się do mnie bardzo mocno. Obudziliśmy się dopiero o dziewiątej. Harry razem z chłopakami poszli na próbę przed wieczornym koncertem a ja zostałam sama. Ciągle byłam w hotelu. Błąkałam się tu i tam ... w końcu usiadłam w barze przy recepcji. Piłam sok, gdy nagle jakaś dziewczyna przechodząca obok mnie, próbowała zadać mi cios nożem. Starałam się zrobić unik. Niestety dziewczyna była szybsza. Wbiła nóż w moją rękę, przesunęła go w dół. Rozcięła całą rękę. Odbiegła. Czułam straszny ból. Całe zajście trwało nie więcej niż pięć sekund. Recepcjonistka zadzwoniła po karetkę. Potem nie czułam już nic. Miałam ciemność przed oczami. Słyszałam tylko niewyraźne 'wycie' karetki. Obudziłam się dopiero w szpitalu. Nie za bardzo mogłam otworzyć oczy tak więc otworzyłam je na tyle na ile mogłam. Zobaczyłam Harry'ego. Siedział w kącie i twarz chował i dłoniach. Był naprawdę załamany. Nie miałam już siły więc zamknęłam oczy i słuchałam tylko co się dzieję wokół. Przyszedł lekarz. Podszedł do Harry'ego.
- Pańska dziewczyna, panie Styles miała bardzo dużo szczęścia. - zaczął
Harry wstał.
- Czy to znaczy że przeżyje ? - zapytał z nadzieją w głosie
- Tego nie wiem ale ma bardzo duże szanse. - powiedział - Rana nie jest głęboka, ale kilka żył jest przeciętych. Musieliśmy szyć, ale prawdopodobnie wszystko będzie dobrze - dodał
- To znaczy że przeżyje ! Że będzie silna ! - odparł
- Miejmy taką nadzieję... - odpowiedział lekarz i wyszedł z sali.
Harry zadzwonił do swojej mamy. Miała przyjechać najszybciej jak to możliwe. Byłam już strasznie zmęczona. Zasnęłam. Po kilku godzinach zobaczyłam że Harry stoi za szklanymi drzwiami do sali i rozmawia z Anne. Był bardzo smutny. Weszli do środka.
- Harry, naprawdę ! Idź do hotelu i odpocznij ! Przyleciałam do Ameryki więc zostanę z nią. Zaopiekuję się nią ! - rozkazała
- Nie dziękuję mamo ! Jeśli się obudzi muszę być przy niej. - rzucił smutnym głosem
W końcu zdecydowałam się szeroko otworzyć oczy, żeby wiedzieli że już się obudziłam. Tak też zrobiłam. Chłopak patrzył się na mnie od początku więc zauważył to pierwszy. Wstał i od razu się uśmiechnął. Podbiegł do mojego łóżka. Anne też wstała i podeszła do mnie.
- Cześć ! Ja jestem matką Harry'ego... pewnie to już wiesz. Jak się czujesz kochana ? - zapytała
- Dzień dobry ! Dziękuję, dobrze tylko strasznie boli mnie ta ręka. - odpowiedziałam
- Haha no niestety póki rana się nie zagoi będzie bolało. A tak poza tym bardzo się cieszę że Cię w końcu poznałam. Harry dużo mi o Tobie opowiadał. - zaśmiała się
- Ja też się cieszę ... Tylko szkoda że w takich okolicznościach. - rzuciłam powoli lecz z uśmiechem na ustach.
Anne nie odpowiedziała. Harry nic nie mówił. Siedział tylko na krześle obok mojego łóżka i trzymał mnie mocno za zdrową rękę. Kobieta później poszła, a chłopak czuwał przy mnie cały czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz